jeśli można komuś tak samo zaufać po raz drugi, to niech Bóg wie, że szczerze chcę, że wznoszę na dłoniach serce i proszę go - naucz mnie Boże, bo wiem, że nie umiem. Bo przecież drugie szansy jak i pierwsze zostaną zmarnowane, spalone na stosie złamanych obietnic. Bo nawet jeśli wcale a wcale wierzyć nie umiem w odzyskanie zaufania, to staram się, z całych sił się staram, bo ja wiem, że Ty cała taka niedoskonała, taka niepełna, roztrzepana, że Ci się daruje drobne przewinienia bezkarnie. A teraz Twoje ciche modły o przebłaganie, o darowanie grzechu i żal. I moje żarliwe prośby o siłę, bo potrzeba Ci jej tak jak i mi. Bo ciężej mi niż Tobie, bo znowu się uczę nie wątpić w Ciebie.
Nie każ mi wracać drugi raz na ten zapluty chodnik. Na ten sam na który wracam za każdym razem, gdy ludzie mnie zawodzą. Nie każ mi wracać.