środa, 22 czerwca 2016

alison, i said we're sinking

liczę się z ryzykiem, obliczam je skrupulatniej, niż pieniądze pozostałe do końca miesiąca. liczę się z bólem, którego nie warto pomnażać. liczę z rozsądkiem, który krzyczy run, Forrest run! liczę, więc biegnę ile sił, ale liczysz się Ty więc trochę ich brak.
to jest wpis o priorytetach, które ciężko mi określić, gdy słucham w nocy jak oddycha i wiem, że nie chcę tu leżeć. o rzeczach, o których mu nie powiem, bo przecież nie warto. o papierosach, które pewnie palisz wtedy co ja. może tak jak ja patrzysz wtedy w niebo i czekasz na jego eksplozje, które rozniosą nasze miasta. może tak jak ja pałętasz się po pokoju, trzymasz się butelki, żeby się nie zgubić. może tak jak ja nie wiesz co ze sobą zrobić, gdy nie możesz spać do świtu, albo i dłużej. może też słuchasz piosenek, których mi nie pokażesz. może też masz nadzieję, że kiedyś napijemy się ponownie wina i wtedy ich posłuchamy, i nie będę się bała. i powróci metr i nie powiększą mi się źrenice. może też chcesz wrócić do zimy, może ja przekształcam ośmielenie w strach. wybacz, to tylko instynkt przetrwania każe mi uciekać. może tylko nie znam miejsca docelowego. może je znajdę śpiewając w głowie no love lost, zjadając spokój zamiast śniadania.
może na pewno. bo przecież Ty wszystko wiesz.
lis, everythingmate.

Ty myślisz że co ja robię? 
Mija dwa dni jak zęby gryzę czy napisać, co napisać, 
o co spytać, a strach mi siedzi w żołądku i kręci pętle, 
i zaciska żyły, i ściąga łeb w dół.
(c) Ochocki, Vithren