sobota, 24 maja 2014

Ciepłe

wieje wiatr. jest ciepły, tak jak ciepłe są Twoje słowa. buduję z nich wiersze, na czarną godzinę. przychodzą majowe burze, wewnętrzne sztormy, zewnętrzne powodzie. przychodzą i odchodzą jak wielu zwykło robić. czasem żal pojawia się w oczach, więc go chowam w poszewkę.  i śpię z tym twardo, ale krótko. noce są ciepłe i choć owijam ciało w pościel, lezę bez ruchu jak w kokonie, przechodzą mnie dreszcze. nie przeistoczę się w kolorowego motyla, nie będę stąpać po płatkach kwitnących drzew. na tle istoty świata pozostanę rozlanym mlekiem.
składam w głowie wersy własnej modlitwy. nie padam na klęczki, nie wołam do Boga. mimo to, niech mi kiedyś wybaczy ten niedostatek wiary. niech mnie za to ukarze. niech mi wbija mocno swoje gwoździe w moje plecy.
wskaż drogę do domu.