gdy Cię tu nie będzie, strzelą mi Twym imieniem w potylicę czaszki. będzie to piękna śmierć, błogosławione umieranie. nim zmartwychwstanę wyschną mi wargi z niepocałowania, dłonie wyciągnę puste, oczekujące Twego ciała. na nic Twój głos na dobranoc w poduszce, za daleko, za mało już wracaj do mnie, choć jeszcze nie wyjechałeś. strach tkwi pod powiekami słoną cieczą, gdy myślę o poniedziałku. szukam słów na pożegnanie, żebyś wiedział, żebyś był pewien, że ja będę czekać, odliczać dni, choć nie wiem ile ich będzie bez Ciebie.
rozpocznę czerwcowe modły, by szybciej płynął czas.bez łez.