sobota, 10 maja 2014

o strachu

dość już krągłych liter i pięknych zdań, które przekwitły tak szybko jak zawilce. niespostrzeżenie zaczęły gnić, pokrywać się pleśnią, umierać, zostawiając po sobie złośliwy pisk, który słyszę tylko ja. czasem lepiej jest nie widzieć niektórych oczu, nie patrzyć na cudze barki, nie zatapiać się w czyimś uśmiechu. może gdybym była niewidoma, miłości do Ciebie nie zrodziłoby się tak wiele i łatwiej byłoby mi to znieść. choćbym starała się z całych sił, nie ma powrotu. gdy spadają gwiazdy, życzę sobie kochać Cię zawsze i przestać na zawsze. ta szamotanina jest zabójcza.
w końcu znajdę drogę do domu, nauczę się zamykać za sobą drzwi. zdejmę z ramion mój krzyż i położę się spać. ukołysze mnie spokój, przestanę się bać. będziesz na mnie czekał.